czwartek, 9 czerwca 2011

Wiejski cmentarz

Zimno. Deszcz siąpiący z nieba. Słońce kryjące się powoli za horyzontem. Łyse drzewa wyginające gałęzie by jej dosięgnąć. I ta cisza. Ta straszna, dudniąca w uszach cisza. Na tym małym, wiejskim cmentarzyku cisza wydawała się szczególna.
Wracała do domu na skróty, właśnie przez tę nekropolię. Szła szybko, niemalże biegła, czuła się nieswojo wśród licznych nagrobków. Nigdy nie lubiła tego cmentarza. Co chwilę wydawało jej się, że słyszy szybkie, skradające się kroki i stłumiony płacz.
Nagle ciszę rozdarł gwałtownie krzyk. Przenikliwy, wysoki krzyk panicznie przerażonej kobiety. Dźwięk zamarł tak samo nagle jak się pojawił.
Zawahała się. "Uciekać!"- przemknęło jej przez myśl, jednak powstrzymała się i skierowała kroki w stronę z której dobiegł ją mrożący krew w żyłach wrzask. Nie było tam jednak nic, co mogłoby wydać się dziwne, jednak... coś przykuło jej uwagę- ciemnoczerwona plama na jednej z mogił, wciąż jeszcze świeża... Jęknęła cicho, przez chwilę wszystko zniknęło sprzed jej oczu, była tylko ciemność... Kiedy doszła do siebie usłyszała stłumiony oddech, tuż za sobą. Zdrętwiała. Na czole i dłoniach czuła lodowaty pot. Serce zaczęło tłuc się w jej piersi... Wiedziała, że za nią kryje się COŚ. I zdecydowanie nie jest przyjaźnie nastawione. Zaczęła uciekać, przebiegła wzdłuż kilku alejek, kiedy poczuła, że zgubiła napastnika zaczęła cicho skradać się za nagrobkami... bała się. Bardzo bała się, że TO będzie tuż za zakrętem, że wyskoczy na nią zza kolejnej mogiły... zaczęła szlochać starając się jednocześnie tłumić płacz. Zorientowała się, że jest w tym samym miejscu w którym usłyszała pierwszy raz dziwne hałasy... to było niedaleko bramy, którą weszła na cmentarz... Dzieliło ją od niej tylko 15-20 metrów... Pobiegnie teraz przed siebie, a potem skręci w główną aleję i prost do bram. Wiedziała, była pewna, że za bramami nic jej nie grozi.
Zerwała się nagle i szybko pobiegła naprzód. Wydawało się, że jest sama... zwolniła. "Zniknął...?"... sama nie wiedziała w co wierzyć.
I nagle znów sparaliżowało ją przerażenie. Stała naprzeciwko płyty nagrobnej na której wcześniej widziała plamę krwi... ale nagrobek był czysty. W jej głowie panował chaos, pojawiały się w niej coraz straszniejsze i dziwniejsze myśli... Przerwał jej głos, ktoś był tuż za nią:
-Co to halucynacje potrafią zrobić z człowiekiem...
Krzyknęła głośno, próbowała się odwrócić, ale potknęła się o nagrobek. Upadła na niego, uderzając głową o jego kant... Ciemnoczerwona krew popłynęła po płycie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz